Pięciosetowa mordercza walka do końca

Pięciosetowa mordercza walka do końca

Astra Nowa Sól w drugim, niedzielnym spotkaniu z Orłem Międzyrzecz przegrała rywalizację w tie-breaku. Siatkarze walczyli i nie ustępowali rywalowi, obie strony dostarczyły ogrom emocji

Po sobotnim spotkaniu zakończonym zwycięstwem Orła obie drużyny zmierzyły się w niedzielę w drugim meczu II rundy play-off. Do dalszej rywalizacji przechodzi ta drużyna, która wygra trzy mecze. Przegrana Koliberków w sobotę dała pierwszy punkt Międzyrzeczowi.

Siatkarze Orła w pierwszym secie byli cały czas o punkt przed Kolibrami. Nasi wyrównali, ostatecznie dopadli Orła przy stanie 23:23. Od tego momentu rozpoczął się największy dla Astry horror w tym spotkaniu, o którym kibice długo będą opowiadać. Koliberki zdobywają 24. punkt, a po wzbudzającej emocje ostatniej piłce sędzia główny wskazuje, że 25. ponownie wędruje na konto nowosolan i zdecydowanym ruchem sygnalizuje koniec seta. Na trybunie kibiców Astry wybuchła euforia, siatkarze zaczęli zmieniać strony boiska przed drugą częścią. W tym momencie sędzia po wielkiej presji wywieranej przez międzyrzeckich zawodników i konsultacji z drugim arbitrem niespodziewanie zmienia swoją decyzję i przyznaje… 24. punkt Orłowi. Na tablicy wyników pojawia się remis 24:24. W tę decyzję długo nie mogli uwierzyć nowosolscy kibice. Siatkarze wrócili na pozycje i pierwszy set trwał dalej. Drużyny szły punkt za punkt do momentu, w którym Międzyrzecz przechylił szalę na swoją stronę przy stanie 28:27. Ostatecznie gospodarze wygrali to starcie 29:27.

Drugi set zaczął się bardzo dobrze dla nas. Siatkarze Astry nie spuścili głowy po kontrowersyjnej decyzji sędziego. Walczyli dalej z ogromnym zaangażowaniem w każdą akcję. Przy stanie 9:10 przejęli prowadzenie, które z każdą piłką już tylko powiększali. Zdecydowanie odskoczyli przeciwnikowi – po kolei 9:13, 10:15, 12:17, 15:21. Nie pozwoli się dogonić, grali pewnie, zdecydowanie i dominowali na międzyrzeckim boisku. Nie pomagały głośne krzyki miejscowych kibiców, nowosolanie pewnie szli po zwycięstwo wygrywając w tym secie zdecydowanie 25:19.

W trzecim do przodu poszedł Międzyrzecz. Sytuacja się odwróciła. Gspodarze od stanu 10:10 zaczęli zwiększać swoją przewagę i do samego końca nie pozwolili Astrze przejąć inicjatywy. Koliberki przegrały trzeciego seta do 19.

Do czwartego obie drużyny przystąpiły z dużą determinacją. Jednak to nowosolanie objęli prowadzenie już od pierwszych piłek. Od stanu 4:6 cały czas zwiększali swoją przewagę. Przez całego czwartego seta prowadzili czterema punktami. Jak tylko Orłowi udało się dofrunąć o punkt bliżej, tak w kolejnej walce o piłkę ponownie przegrywał, zostając za plecami Kolibra. Nowosolanie zdecydowanie wygrali czwartego seta 25:20.

Na drużyny czekał tie-break. Kibice wierzyli, że Astra poradzi sobie z Orłem, tak jak w drugim i czwartym secie. Tym razem jednak to zawodnicy z Międzyrzecza objęli prowadzenie. Kolibry grały do końca, ale przeciwnik nie popełniał błędów. Mając na koncie 9:7 i widok na wygraną, międzyrzeccy siatkarze nie pozwolili sobie tego odebrać i wygrali tie-breaka 15:10 i cały mecz 3:2.

– Mamy za sobą bardzo ciężki mecz. Szkoda pierwszego seta. W naszej opinii mieliśmy go już zakończonego, ale sędzia doszukał się jakiegoś błędu z naszej strony i nam go odebrał. Tak samo dzisiaj, jak i w sobotę, czuło się przychylność sędziów dla gospodarza – z przykrością przyznał Aleksander Karimow, drugi trener Astry Nowa Sól. Zwrócił jednak uwagę, że po porażce drużyna się podniosła i walczyła o zwycięstwo.

– To był bardzo trudny mecz, przyjechał do nas bardzo dobry zespół – przyznał Marcin Karbowiak, trener Orła Międzyrzecz i dodał: – Na tym etapie nikt się nie położy. Popełniliśmy w końcówce dwa-trzy błędy mniej i dlatego wygraliśmy. Jeszcze daleka droga przed nami. Teraz jedziemy na bardzo trudny teren do Nowej Soli. Tam będzie dużo miejscowych kibiców. Będzie ciężko.

Trener Karbowiak zaznacza, że dla jego siatkarzy najważniejsze wyzwanie na dzisiaj to pokonać nowosolan.

O zmianie decyzji sędziego w pierwszym secie mówi też pierwszy trener Kolibrów Przemysław Jeton. – Trochę nas to wybiło z rytmu, ale nie poddawaliśmy się. Było sporo walki, czasami szczęście sprzyja nie tyle lepszym, co w tym przypadku gospodarzom. Nie mamy w zwyczaju komentować decyzji sędziów, ale wszystkie kontrowersyjne sytuacje były niestety rozstrzygane na korzyść gospodarza. Trudno, bo nikt nam nie da punktu za walkę do końca – podsumował niedzielne spotkanie P. Jeton.

A Karimow wierzy, że czekające nas w najbliższą sobotę starcie z Międzyrzeczem w Nowej Soli będzie pomyślne dla nowosolan. – Jeszcze wszystko może się zdarzyć, tym bardziej że będą nas wspierać nasi kibice – podkreślił A. Karimow.