Zasłużone zwycięstwo nad Żaganiem, jedziemy dalej
Nowosolscy siatkarze położyli na łopatki przeciwnika pokonując w drugim meczu play off drużynę Sobieskiego Żagań 3:0. Radości i szczęścia kibiców Koliberków nie było końca. – Takich emocji nie było jeszcze na żadnym z meczy w tym sezonie. Chłopaki rozwalili system, byli niesamowici – komentowali po meczu kibice
Sobotnie spotkanie Astry z Sobieskim Żagań od początku zapowiadało się bardzo ciężko. Z Żagania dochodziły sygnały, że zawodnicy Sobieskiego są bardzo mocno zmotywowani. Przegrana z Astrą w pierwszym meczy play off w Nowej Soli była porażką, którą zamierzali odkupić u siebie. Będąc oczko wyżej w tabeli po sezonie zasadniczym od Astry byli faworytem. Nowosolanie wiedzieli, że pojedynek na wyjeździe będzie wymagał od nich przede wszystkim opanowania emocji. Z pomocą zawodnikom przyszli kibice, niezawodny siódmy zawodnik. Ostatnie mecze pokazały, że doping z trybun pomaga Koliberkom. Z Nowej Soli wyjechały, zorganizowane przez Klub dwa autokary, wielu kibiców dojechało do Żagania na własną rękę. Grubo ponad setka Nowosolan zajęła trzy sektory i przez cały czas dawali z siebie, ile się dało, żeby motywować Astrę do walki. Pierwszy set nie zaczął się dobrze dla Koliberków. Gospodarze szli jak burza zdobywając punkt za punktem: 7:2, 9:3, 11:5. Serię punktów dla przeciwnika przerwał Adrian Zakrzewski, który po wejściu na zagrywkę zszedł z niej przy stanie 11:11. Od tego momentu Koliberki dostały wiatru w żagle. Rozpoczęła się wielka szarża nowosolskich siatkarzy. Z każdą kolejną piłką sukcesywnie zwiększali swoją przewagę. Ponad setka kibiców na trybunach szalała motywując swoich zawodników do walki, poszły w ruch: bęben, trąbki, gwizdki. Pierwszy set został wygrany przez Koliberki 25:21. Do drugiego seta drużyna podeszła z równie dużą determinacją. Nowosolanie prowadzili od samego początku. Zagrzewani do gry przez swoich kibiców nie pozwalali sobie odebrać przewagi. Tymczasem zawodnicy Sobieskiego powoli tracili ducha walki. Drugi set z wynikiem 25:19 ponownie należał do Nowej Soli. Już było wiadomo, że faworyt jest do pokonania, że to jest nowosolski dzień w Żaganiu. Wygrywali zawodnicy i kibice. Wiedząc, że w sporcie wszystko jest możliwe Koliberki rozpoczęły trzeciego seta. Tak jak w przypadku drugiego od początku przejęli inicjatywę. Bezpiecznie prowadziliśmy do stanu 17:14, gdy przeciwnik nagle ruszył do boju i systematycznie zaczął odrabiać straty doprowadzając do remisu 24:24. Nowosolski sektor z kibicami stał, podczas gdy Żagań doganiał nas a my odskakiwaliśmy zaledwie o jeden punkt 25:24, 26:25, po czym przeciwnik ponownie wyrównywał do stanu 26:26. Kibice kilkakrotnie krzyczeli „ostatni” marząc o zakończeniu horroru. Jednak ostatnie dwie piłki należały do nowosolskich siatkarzy. Nowosolanie nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa i pokonali Żagań 28:26. Tym samym wygrywając cały mecz 3:0. Euforia opanowała parkiet i trybuny. Z radości skakali zawodnicy i kibice. Dopingujący zawodników nowosolanie krzyczeli „dziękujemy”. Siatkarze przybiegli do swoich fanów ciesząc się z nimi z odniesionego zwycięstwa. Miejscowi wyszli, siatka została zwinięta a nowosolanie wciąż cieszyli się na parkiecie. MVP meczu został wybrany Dawid Witkiewicz. Dwie brawurowe akcje Dawida, gdy skutecznie podbił nogą piłkę w zasadzie, zgodnie z prawami fizyki i anatomii nie do podbicia, na zawsze zapiszą się w pamięci kibiców. – Jestem zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Dzisiejsza nagroda jest dla mnie bardzo ważna. To zawsze motywuje do jeszcze lepszej gry. Rodzice na trybunach bardzo się cieszyli, widziałem jak tata przeżywał mecz. Mamy to zwycięstwo i to się liczy – komentował po meczu Dawid Witkiewicz.
– Chciałbym wyciąć pierwszą połowę pierwszego seta. Jednak jakbym ją wyciął i mrożącą krew w żyłach końcówkę trzeciego, to byśmy się teraz tak nie cieszyli – to pierwsze słowa po zejściu z boiska trenera Przemysław Jetona – Prosiłem chłopaków, żeby mi tego nie rozbili i wygrali w sobotę, bo jak nam przyjdzie grać też w niedzielę, to ominie mnie niedzielny obiad u mamy (śmiech). Mamy to zwycięstwo. Dzięki kibicom czuliśmy się wspaniale, jakbyśmy grali u siebie – dodał P. Jeton.
Bartek Odwarzny nie ukrywał, że emocje towarzyszyły siatkarzom przez cały mecz. – Trzeci set był bardzo trudny ale nie odpuściliśmy. Pokonaliśmy dzisiaj Żagań jak u siebie. Jesteśmy dalej w grze, jestem bardzo szczęśliwy – komentował na gorąco po meczu B. Odwarzny.
Jak trudno było uspokoić emocje mówił też Adrian Zakrzewski. – Najważniejsze było, żeby po popełnionym błędzie jak najszybciej wrócić do równowagi i grać dalej – zaznaczył A. Zakrzewski.
Kapitan drużyny Sławomir Janusz nie ukrywał, że początek pierwszego seta był straszny. – Dopiero po kilku minutach, gdy zeszły z nas emocje mogliśmy zapanować nad grą i przejąć inicjatywę. Z każdą kolejną piłką było rewelacyjnie. Ponieśli nas nowosolscy kibice, za co jesteśmy wdzięczni. Końcówka trzeciego seta była bardzo emocjonująca i chyba niebezpieczna dla osób o słabych sercach – żartował S. Janusz.
Relacjonując na gorąco to, co się wydarzyło na boisku Aleksander Karimow zauważa, że Astra grała tak, jak na to zapracowała. – Przez cały czas powtarzaliśmy zawodnikom, żeby nie robili własnych błędów i dzisiaj to przyniosło efekty. Naszych błędów było 5, 6 podczas gdy przeciwnik miał ich 10, 11, 12 w każdym secie. Kluczem do zwycięstwa było opanowanie nerwów i fakt, że my nic nie musieliśmy ale mogliśmy. Pokazaliśmy, że możemy jeszcze sprawić wielką niespodziankę. Wsparcie kibiców to jest, to co pomaga chłopakom zdobywać szczyty – stwierdził A. Karimow.
Powodów do zadowolenia nie miał trener Sobieskiego Żagań Artur Chaberski. – Gratuluję Astrze wygranej. Zwyciężył dzisiaj zespół, który jak mi się wydaje bardziej chciał. Zawodnicy Sobieskiego bardzo się starali ale nie wszystkim dzisiaj szła gra tak jak w sezonie zasadniczym. Niestety wzięły górę nerwy i emocje. Nie wytrzymali presji i oczekiwań – przyznał A. Chaberski. Zapowiedział, że dla Żagania nadszedł czas na budowanie nowej drużyny na wrzesień. – Z niektórymi zawodnikami będę rozmawiał z niektórymi się pożegnamy. Wiem już, że Alan Goltz wraca do Nowej Soli – oznajmił A. Chaberski.
Tymczasem Astra Nowa Sól jeszcze nie myśli o jesieni. Przed nowosolanami kolejne mecze, tym razem z liderem po sezonie zasadniczym Orłem Międzyrzecz. W drugiej rundzie play off gra się do trzech wygranych meczów, a więc emocji na pewno nie zabraknie. Dwa pierwsze mecze zostaną rozegrane w Międzyrzeczu, żeby wrócić na trzeci, ostatni do nowosolskiej hali przy ulicy Botanicznej. Dla kibiców szykuje się niezapomniany, siatkarski kwiecień, a może nawet piąty mecz na początku maja.