Wyrównany mecz, ale wygrana Koliberków
Spotkanie z Olavią Oława okazało się bardzo udane dla Astry Nowa Sól. Koliberki pokonały dolnośląskich siatkarzy 3:1 i zainkasowały cenne trzy punkty.
W minioną sobotę Astra Nowa Sól zmierzyła się na wyjeździe z Olavią Oława. Stojąca o stopień wyżej w tabeli drużyna dolnośląskich siatkarzy była dla Koliberków trudnym przeciwnikiem. Po przegranej z teoretycznie słabszą Bielawą, trudno było cokolwiek zakładać. Siatkarze Astry pokazali nam już jednak, że potrafią zaskoczyć. Kibice, którzy dotarli na mecz do Oławy mieli nadzieję, że tak będzie i tym razem. Zaskoczeniem było pozostanie Przemysława Jetona na ławce trenerskiej. Nasz grający trener tym razem nie wyszedł na boisko lecz pomagał swojemu zespołowi obserwując mecz z boku. Pierwszy set zaczął się dobrze ale dla przeciwnika. Olavia objęła prowadzenie i nie pozwalała go sobie odebrać. Koliberki wyrównały przy stanie 14:14. Jednak gospodarze ponownie przejęli inicjatywę i bezlitośnie wykorzystywali błędy nowosolan. Do końca pierwszego seta Olavia prowadziła trzema punktami i nie pozwoliła sobie tego odebrać, ostatecznie wygrywając pierwsze starcie 25:21. Drugi set zaczął się pomyślnie dla Koliberków. Prowadziliśmy 3:0, gdy po naszych błędach przeciwnik nas dogonił i wyrównał na 4:4. Do połowy seta drużyny grały punkt za punkt. W połowie Koliberki odzyskały dwupunktowe prowadzenie. Walka o każdy następny punkt była bardzo zacięta. Zdarzające się błędy w odbiorze, a także przy siatce wytrącały naszych zawodników z równowagi. Jednak widać było ogromną wolę walki i złość, kiedy zagranie nie wychodziło. Wtedy z pomocą przychodził trener Jeton. Uspokajał chłopaków, mówił co mają robić i nie pozwolił, żeby upadli na duchu. Astra utrzymała przewagę i wygrała drugiego seta 26:24. To dodało skrzydeł nowosolskim siatkarzom. Trzeci set ponownie rozpoczął się równo a drużyny rozpoczęły kolejne pół godziny walki o każdy punkt. Tak jak podczas niektórych ze spotkań w połowie seta Koliberki spuszczały głowy i odpuszczały, tak tym razem było odwrotnie. Dokładnie w połowie trzeciego seta nasze ptaszki rozwinęły skrzydła. Astra do końca prowadziła 16:12, 18:14, 20:14, 20:18, 22:19. Przy stanie 22:21 nowosolskim kibicom mocno zaczęły bić serca. Czy w tym secie Olavia nas pokona, czy uda nam się utrzymać przewagę do końca? Koliberki nie pozwoliły odebrać sobie prowadzenia i po zaciętej walce zwyciężyły w trzecim secie 25:22. – Nasza drużyna funduje nam horror. Dawno nie było takich emocji – komentowali na trybunach oławscy kibice. Przystępując do czwartego seta obie drużyny miały nadzieję na zwycięstwo. Gospodarze chcieli odwrócić trudną sytuację wygrać, zremisować w setach i rozstrzygnąć spotkanie w tie breaku. Nowosolanie zupełnie odwrotnie zwyciężyć w czwartym secie i przypieczętować swoją wygraną za trzy punkty. Więcej wiary w swoje możliwości miały Koliberki, które od pierwszych piłek objęły prowadzenie. Olavia jednak wyrównała na 10:10 chwile później na 13:13 i 15:15 po czym objęła prowadzenie 19:17. Kibice już nastawiali się na tie break, gdy Astra wyrównała na 21:21. Grupka nowosolskich kibiców wstała z miejsc, żeby pomóc swoim zawodnikom. To zdecydowanie dodało sił. Koliberki przełamały zaciekły opór przeciwnika i odzyskały prowadzenie. Ostatecznie czwarty set był wygrany dla Astry Nowa Sól 25:23. Tym samym cały mecz nowosolanie wygrali 3:1.
– Już wiem jaka jest recepta na zwycięstwo – trener dzisiaj nie grał – żartował po meczu Przemysław Jeton, wykończony nerwowo ale bardzo szczęśliwy z sukcesu swoich chłopaków.
Mateusz Szubart nie ukrywa, że dla niego od samego początku to był ciężki mecz.
Z czasem się rozkręciłem i było coraz lepiej. Walczyliśmy o każdą piłkę. Oława zawsze była trudnym zespołem. Gra bez trenera na boisku na pewno była czymś innym ale też dobrym. Daliśmy radę. Trener z boku lepiej widział co mamy robić i nam podpowiadał, co się sprawdziło – komentował M. Szubart.
Jeton wyjaśnił, że nieobecność na parkiecie była nieplanowana. Kontuzja biodra jaka mu się przytrafiła na treningu spowodowała, że fizjoterapeuta drużyny Łukasz Kierul zalecił rezygnację. – Okazało się, że dzisiaj więcej mogłem chłopakom pomóc z ławy niż z środka boiska. Do meczu z Oławą podchodziliśmy na luzie. Nie było presji jak przy starciu choćby z Bielawą. W tej chwili mamy punkt straty do Oławy a przed sobą mecze z Zieloną Górą na wyjeździe i z Bolesławcem u siebie – mówi P. Jeton. Dodaje, że wygrana z Oławą była Koliberkom bardzo potrzebna. Udowodnili, ze choć nie są faworytami potrafią wyszarpać zwycięstwo. – Mam nadzieję, że po tym meczu też tak będzie i nas poniesie – oznajmia P. Jeton. Zobaczymy cię na boisku, czy jednak zostaniesz na ławie trenerskiej? – dopytujemy. – Lepiej się czuję prowadząc zespół z boku. Więcej widzę, nie ponoszą mnie boiskowe emocje, łatwiej mi skoncentrować się na całości. Chciałbym skupić się na wspieraniu chłopaków z ławy. Jak będzie, zobaczymy – odpowiada trener Jeton.
Monika Owczarek