Wygrywamy za trzy punkty z Oławą – Trzeciak wciąż na fali.
Powoli dobiega końca runda jesienna. Za nami spotkanie z Olavią Oława przed nami jeszcze dwa mecze do play off. Widać solidną formę Kolibrów, którą udowadniają nam podczas kolejnych spotkań. Tym razem po krótkiej zadyszce w pierwszym secie dali nam pokaz solidnej siatkówki.
W minioną sobotę w starciu z Oławą na boisku w nowosolskich barwach pojawili się w pierwszym składzie: Piotr Trzeciak, Fryderyk Polus, Przemysław Kępski, Alan Goltz, Mateusz Nożewski, Artur Sławnikowski, Bartosz Odwarzny. Do połowy pierwszego seta nowosolanie pokazywali dobrą i pewną grę choć ostrożną. Olavia szybko to wykorzystała. Goście pokazali bardzo mocną zagrywkę, ryzykowali i wygrywali. Pierwszy set skończył się przegraną Astry 22:25.
– Trzeba przyznać, że sporo też sami popsuliśmy. Nie wyszło nam sześć ataków, nie kończyliśmy akcji. Ciężko wchodziliśmy w mecz. Nasza zagrywka nie robiła wrażenia na przeciwniku. Zostały wprowadzone zmiany, które zadziałały – relacjonuje Andrzej Krzyśko, drugi trener Astry Nowa Sól.
Drugi set to już zdecydowana dominacja Nowej Soli. Astra odbudowała się w zagrywce i przyjęciu. Nowosolscy siatkarze nie pozwolili przeciwnikowi złapać oddechu. Zdecydowanie pokazali, że pierwszy set był tylko rozgrzewką wygrywając 25:15. W trzecim starciu Oława nie dawała za wygraną. Siatkarze pokazali siłę charakteru i to, że nawet po solidnej przegranej potrafią się podnieść. Koliberki miały zdecydowanie trudniej w trzecim podejściu. Końcówka seta to walka punkt za punkt. Pomimo wielkiej motywacji Olavii Astra była w grze pewniejsza i bardziej zdecydowana. Zawodnicy z Nowej Soli pokazali stalowe nerwy i doskonałe umiejętności. Na twarzach nowosolan widać było spokój i pewność, że rywal nie ma szans. Astra była skuteczna w przyjęciu i bloku. Kolibry pokonały Oławę w trzecim secie 26:24. W czwartym secie Astra szła po zwycięstwo. Oława jakby to wyczuła, bo siatkarze Olavii spuścili głowy. Przegrana walka o trzeci set podcięła skrzydła rywalowi, który już do końca się nie podniósł. Koliberki wygrały 25:11 a całe spotkanie 3:1.
– Coś nam nie zagrało, zatrzymaliśmy się w grze. To jest nasza bolączka, bo potrafimy naprawdę dobrze grać. Jakaś pojedyncza akcja, która nam nie wyjdzie potrafi nam utknąć w głowie. Mieliśmy wolę i chęć walki ale przeciwnik nam ten zamiar skutecznie wybił z głowy. Nie potrafiliśmy się odbudować i Astra zasłużenie wygrała – komentuje trener Olavii.
Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany atakujący Piotr Trzeciak, który po raz kolejny pokazał swoją moc i doskonałą formę. Kończył piłki nie dając szans rywalowi. Przez cały mecz był trudny do zatrzymania.
Swoje pięć minut miał debiutujący w roli rozgrywającego młodziutki Mateusz Siercha. Po wejściu na boiska w końcówce czwartego seta swoim pojedynczym blokiem zdobył punkt dla zespołu czym wywołał radość starszych siatkarzy.
– Bardzo się cieszę, że trener dał mi szansę. Gra z dużą Astrą daje wiele satysfakcji i radości. Niesamowicie mi się podoba. Staram się jak mogę zasłużyć na grę w drugiej lidze swoim zaangażowaniem i pracą. Starsi koledzy mnie wspierają i pomagają, jest świetna atmosfera – mówi Mateusz Siercha.
Trener Astry Wiktor Zasowski nie ukrywa, że pierwszym setem nie ma się co chwalić. – To zasłużenie wygrany set Olavii, zawodnicy ryzykowali i walczyli – przyznaje W. Zasowski.
Mentalnie jednak wytrzymali nowosolanie. W kolejnych setach przeciwnicy nie radzili już sobie z naszą zagrywką i atakiem. – Drugie i czwarte starcie było zdecydowanie nasze. Dobrze, że wytrzymaliśmy końcówkę trzeciej partii. Dobrze zaprezentowali się Michalak, Brzeziński, Kuwaczka, swoje zrobił Witkiewicz, wiadomo, że także Skibicki i bardzo mocny ostatnio Trzeciak doskonale wypełnili zadania zawodnicy środka. Mogli pokazać się na boisku nasi najmłodsi zawodnicy Alan Zakrzewski i Mateusz Siercha.
Zgodnie z kalendarzem rozgrywek za tydzień Astra ma wolne. Najbliższy czas zostanie wykorzystany na sparingi, które mają budować formę na play off. Za dwa tygodnie zmierzymy się na wyjeździe z zawodnikami Milicza.
Monika Owczarek