Po dwóch meczach w Żaganiu kolejne dwa zostały rozegrane w Nowej Soli. W sobotę Koliberki nie przefrunęły Sobieskiego przegrywając 2:3. W niedzielę nowosolanie nie dali szans rywalowi wygrywając 3:0. Która z drużyn awansuje do półfinału rozstrzygnie się w piątym meczu w Żaganiu.
Po dwóch meczach w Żaganiu zakończyliśmy zmagania w play off z Żaganiem wynikiem 1:1. Chcąc się dostać do półfinałów trzeba mieć trzy wygrane mecze. Remis na nikogo szczególnie nie wskazywał. Zarówno Astra jak i Sobieski stanęli przed koniecznością wygrania dwóch spotkań.
W barwach Astry w pierwszej szóstce wyszli na boisko: Piotr Trzeciak, Paweł Skibicki, Marcin Brzeziński, Alan Goltz, Mateusz Nożewski, Artur Sławnikowski i libero Bartosz Odwarzny. Po obu zespołach widać było pełną mobilizację. Sobieski, który przegrywa z Astrą play off w minionych latach chciał pokazać, że nie tym razem. Koliberki grające u siebie podeszły do spotkania z dodatkową motywacją. W pierwszym secie widać było moc po obu stronach. Pewniej zaczęli gospodarze. Zespoły wyrównały przy stanie 11:11. Wtedy Sobieski dogonił Astrę i przejął inicjatywę. Goście z Żagania nie pozwolili już naszym siatkarzom odebrać sobie prowadzenia. Przegraliśmy 21:25. Drugi set wyglądał bardzo podobnie, ale w roli lidera była już Astra. Nowosolanie prowadzili i swojej przewagi pilnowali, choć przy stanie 21:21 zrobiło się przez chwilę groźnie. Koliberki jednak pewnie doleciały do mety z przewagą 25:22. Trzeci set od początku należał do Żagania. Przy stanie 14:17 doszło na boisku do różnicy zdań w temacie sposobu przyznanego punktu. Rozgorzała dyskusja, która doprowadziła do definitywnego przyznania punktu Sobieskiemu i dodatkowo drugiego za przyznaną czerwoną kartkę. Czwarty set był zdecydowanym i pewnym marszem Astry po zwycięstwo. Nowosolanie rozjechali przeciwnika 25:15. Mogło się wydawać, że po takim zwycięstwie tie break będzie nowosolan. Niestety błędy w zagrywce i zablokowane ataki doprowadziły do straty punktów. Zabrakło już czasu na odbudowę i tie breaka przegraliśmy 14:16. Całe spotkanie zakończyło się dla nas 2:3.
Niedzielne spotkanie miało zdecydować, czy do półfinałów jedzie Sobieski, czy walka nadal trwa. Wygrane trzecie starcie dawało, bowiem Żaganiowi zwycięstwo a nasza wygrana remis i konieczność piątego spotkania. Do niedzielnego meczu Astra wyszła w składzie: Piotr Trzeciak, Paweł Skibicki, Marcin Brzeziński, Alan Goltz, Mateusz Nożewski, Mateusz Ruciński, Bartosz Odwarzny. Koliberki od pierwszej piłki solidnie zaatakowały Sobieskiego. Szli do przodu jak taran zdobywając punkt za punktem do stanu 25:21. Kibice Astry zaniemówili na widok siły, determinacji i sprawności siatkarzy. Pojawiło się pytanie, czy wystarczy impetu na kolejne sety. Nowosolscy siatkarze pokazali, że cieszy ich gra, mają moc i świeżość pomimo ciężkiego sobotniego spotkania. Drugi set zakończyli wynikiem 25:20. Dokładnie tak samo zakończył się trzeci 25:20. Astra pokonała Sobieskiego 3:0. Każdy z siatkarzy zagrał profesjonalnie, potwierdzając swoje umiejętności. Doskonale spisali się Trzeciak, Skibicki Brzeziński, Nożewski wielokrotnie zachwycił Goltz, libero Odwarzny wyławiał trudne piłki a rozgrywający Ruciński zaskakiwał rywala sprytem. MVP spotkania zostało przyznane Mateuszowi Rucińskiemu. Statuetkę wręczył sponsor Łukasz Lisowski.
– Od początku przejęliśmy kontrolę. Z czasem było widać, że zespół z Żagania traci siłę. Najważniejszy trzeci set wygrany, bo tutaj miewamy problemy. Zawsze od początku seta była kontrola. Wszyscy zagrali swoje. Na chwilę pojawił się Fryderyk Polus, który po kontuzji jest bardzo głodny gry. Widać jak się cieszy i stara się być wszędzie. W sobotę naprawdę niewiele zabrakło. Teraz musimy pomyśleć jak rozegrać ten ostatni mecz w Żaganiu – komentował po meczu Andrzej Krzyśko, drugi trener Astry.
Zdaniem M. Rucińskiegio to był świetny mecz.
– Grając z zespołem z Żagania zawsze jest trochę nerwowo, ale w miarę kontrolowaliśmy to spotkanie. W środku seta zdarzały się momenty, że nas dochodzili, ale przejmowaliśmy prowadzenie i końcówki mieliśmy już raczej spokojne. Teraz przed nami piąty mecz. Jedziemy tam i wygrywamy, bo nie ma innej opcji. Oczywiście podczas takich spotkań zawsze w grę wchodzi dyspozycja dnia. W niedzielę to my ich złapaliśmy od początku i to bardzo dobrze wyglądało. Mam nadzieję, że to powtórzymy – komentuje rozgrywający Ruciński.
Trener Wiktor Zasowski zwraca uwagę z uśmiechem, że po ilości rozegranych spotkań z Żaganiem można powiedzieć, że bardzo lubimy grać w siatkówkę. Z pewnością to dobre rozegranie przed turniejem półfinałowym, do którego Astra bardzo chce się dostać.
– W niedzielę był zupełnie inny mecz. Szybko wygrany mecz pokazuje, że tego rywala można pokonać. Za bardzo im nie pomagaliśmy, tych błędów u nas nie było. Falujemy nieco z zagrywką. Postaramy się poświęcić czas na poprawę tego elementu. To w dużej mierze kwestia mentalna. Jak zawodnicy dobrze i pewnie się czują to w zagrywce wszystko wychodzi. Musimy pozbyć się stresu na piąty mecz – zaznacza W. Zasowski.
Teraz przed Astrą wyjazd do Żagania i tam mecz o wszystko.
– Zdajemy sobie sprawę, że rywal też trenuje, przygotowuje się i chce wygrać. Wiemy jednak, że w Żaganiu można wygrać i wszystko zależy od nas, będziemy do tego dążyć. Najważniejsze jest przygotowanie mentalne. W środę przed świętami wszystko będziemy wiedzieć – mówi trener Zasowski.
Monika Owczarek