Derby z Żaganiem zwycięskie dla Nowej Soli
Nerwy z żelaza, konsekwentną grę i chłodną głowę pokazali na boisku nasi siatkarze podczas meczu derbowego z Sobieskim Żagań. Koliberki pokonały sąsiada 3:1. Emocje na trybunach sięgały zenitu. – Gramy dla naszych kibiców. Kiedy widzimy, jak niemal wypadają z balkonu, gdy nam kibicują, to jesteśmy nie do zatrzymania! – mówi trener Przemysław Jeton
Astra Nowa Sól – Sobieski Żagań 3:1 (25:21, 27:25, 23:25, 25:19)
Derbowe spotkania Astry Nowa Sól z Sobieskim Żagań to od zawsze wielkie emocje. Choć zawodnicy obu ekip znają się i lubią, to na boisku jest prawdziwa walka. W minioną sobotę w hali przy ul. Botanicznej było to pierwsze spotkanie tych drużyn w nowych składach.
Przypomnijmy, w Astrze jest teraz trzech byłych siatkarzy Żagania: Alan Goltz i Paweł Skibicki po grze w Sobieskim wrócili do domu, dołączył do nich nasz kapitan Przemysław Kępski. Dla tych siatkarzy starcie z drużyną swojego byłego trenera było dodatkowym wyzwaniem. Determinacja i wola zwycięstwa osiągnęła apogeum, co było widać dzień wcześniej na treningu. Mecz był także ważny dla kibiców, którzy szczelnie wypełnili halę. Klub kibica wyciągnął drugi bęben, żeby wzmocnić doping. Do wsparcia z trybun nieustająco zachęcała publiczność klubowa maskotka i energetycznie tańczące dziewczyny z grupy Gamix Renaty Terlikowskiej.
Koliberki na boisko wyszły w składzie: Przemysław Kępski, Dawid Witkiewicz, Bartosz Odwarzny, Przemysław Jeton, Maciej Januszewski, Alan Goltz i Paweł Skibicki.
– Tylko spokojnie, a będzie dobrze – komentowali już od pierwszych piłek kibice.
Pierwsze zagranie poszło na konto Żagania. Astra jednak natychmiast wyrównała i niesiona krzykiem swojej publiczności przejęła prowadzenie. Wyglądało to tak: 7:4, 9:4, 10:5. Nasi siatkarze zdobywali punkty zagrywką i skutecznym blokiem. Zawodnicy Sobieskiego mieli z kolei kłopoty z przyjęciem. Koliberki dowiozły przewagę do końca pierwszego seta wygrywając 25:21.
Drugi zaczął się równo dla obu zespołów. Gra toczyła się punkt za punkt, przez co często dochodziło do wyrównania praktycznie przez całą partię. Choć Astra nieustająco przejmowała prowadzenie, siatkarze Sobieskiego nadrabiali stracone punkty. Na boisku rozgrywała się prawdziwa bitwa. Na ostatniej prostej Koliberki w końcu przełamały przeciwnika i przy głośnym dopingu swoich kibiców wygrały starcie 27:25.
Do trzeciej części kibice podchodzili z lekkim niepokojem. – Trudno powiedzieć, co się wydarzy. Jeśli chłopakom nie puszczą nerwy, to mamy 3:0, ale może być rożnie, to młody zespół – komentowali kibice. Trzeci set zaczął się podobnie jak dwa pierwsze, czyli wyrównaną walką punkt za punkt z minimalną przewagą nowosolan. Pomimo początkowego prowadzenia Astry siatkarze Sobieskiego konsekwentnie nadrabiali stracone punkty i wyrównywali. W dramatycznej końcówce przełamali nowosolan i objęli prowadzenie 23:22. Ostatecznie wygrali trzeciego seta 25:23.
Czwarty natomiast był decydujący dla Koliberków. Siatkarze weszli na boisko mocno zdeterminowani, co natychmiast dało efekt, bo szli jak burza zdobywając kolejne punkty: 5:2, 9:4, 15:9. Siatkarze z Żagania robili, co mogli starając się dogonić gospodarza. Zmniejszyli przewagę do jednego punktu wpędzając w panikę nowosolską publiczność. Kibice wstali z miejsc, żeby pomóc siatkarzom. Koliberki walczyły do końca i nie pozwoliły przeskoczyć się Sobieskiemu. Przy głośnym aplauzie z widowni wygraliśmy czwarte starcie 25:20.
Miano MVP meczu i wręczaną po raz pierwszy na nowosolskim parkiecie statuetkę koliberka otrzymał Bartosz Odwarzny. Zawodnika uhonorował prezydent Wadim Tyszkiewicz.
Trener Sobieskiego Żagań Artur Chaberski nie chciał komentować meczu. – To sędziowski skandal. Takie gospodarskie sędziowanie jest niepoważne. To lepiej od razu się położyć. Przepraszam, ale nie chcę nawet na ten temat rozmawiać – skwitował wynik A. Chaberski.
Dawid Witkiewicz przyznał, że mecz był trudny. – Rywal nas doganiał i cały czas trzymał w napięciu. Czasami nie było już taktyki, tylko emocje. Wygrana jest dla nas bardzo ważna i niesamowicie cieszy – podkreślił D. Witkiewicz.
Trener P. Jeton przyznał, że Koliberkom nie udało się postawić kropki nad „i” i wygrać w trzecim secie. – Popełniliśmy kilka błędów, uciekła koncentracja, w zespole Sobieskiego były zmiany i zmienili też styl gry – to wszystko się zemściło. W czwartym secie rzuciliśmy wszystkie siły na pokład. Nie pozwoliliśmy się pokonać. Jestem bardzo zadowolony z gry naszych siatkarzy – zauważa P. Jeton. Dodaje, że Koliberkom bardzo dobrze gra się u siebie. – Tutaj jesteśmy nie do zatrzymania. Mam nadzieję, że dobra passa jeszcze potrwa – mówi trener Jeton. Zapytany o sędziowanie, do którego pretensje miał trener Sobieskiego Żagań, odpowiada, że choć nie było to sędziowanie na najwyższym poziomie, to jeśli zdarzały się błędy, to po jednej i drugiej stronie. – Czasami są takie spotkania, gdzie jest obecny kwalifikator, który sprawdza pracę sędziów. Wtedy to dla nich podwójne napięcie. Chyba wszyscy, którzy byli na hali i oglądali ten mecz, widzieli, że byliśmy lepsi na boisku. Wygrała drużyna mocniejsza. Każdy wiedział, że ten derbowy mecz będzie emocjonujący – stwierdza P. Jeton.
Przemysław Jeton, trener Astry Nowa Sól:
Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa z Sobieskim Żagań. Przed nami jeszcze wiele ważnych spotkań. Musimy grać konsekwentnie, a będzie dobrze. Wydaje mi się, że na ocenę naszej gry jest jeszcze za wcześnie. Nie jesteśmy nastawieni w tym roku na awans. Dzięki temu gramy bez dodatkowego obciążenia i presji. Wygrywamy z drużynami będącymi wyżej w tabeli i uchodzącymi za liderów grupy, jak z Wałbrzychem czy Żaganiem. Jednak zdarzają nam się przegrane na wyjeździe. Mamy solidny zespół i będziemy robić wszystko, żeby namieszać w tej grupie. U siebie gramy bardzo dobrze. Ale jak tu nie grać dobrze, gdy ludzie nam niemal wypadają z balkonów. Czujemy tutaj wielkie wsparcie, za które dziękujemy. Przywieziemy jeszcze kilka punktów z wyjazdów i zapewniam, że zaskoczymy.