Po długim meczu Astra przywozi zwycięstwo
Spotkanie Astry Nowa Sól z Aqua-Zdrój Wałbrzych zakończyło się wynikiem 3:2 dla nowosolan. Po długim i morderczym meczu Koliberki wróciły do domu z dwoma punktami. – W tym meczu nic nie szło tak jak trzeba. Gdybyśmy zagrali połowę tego co potrafimy byłoby 3:0 – komentuje Przemysław Jeton, trener Astry
W minioną sobotę Koliberki zagrały na wyjeździe z Aqua-Zdrój Wałbrzych. Dolnośląski klub o wielkiej siatkarskiej tradycji zawsze jest wyzwaniem dla rywali. Tym razem to jednak my byliśmy faworytem. Mecz tradycyjnie został rozegrany na hali znajdującej się w wielkim kompleksie sportowym. – Ogrom wałbrzyskiego boiska zawsze nieco wybija z rytmu. Być może to było powodem naszej początkowo niepewnej gry – zauważa Aleksander Karimow, drugi trener Astry.
Na boisko w pierwszym składzie: Przemysław Kępski, Bartosz Odwarzny, Artur Sławnikowski, Maciej Kleinschmidt, Paweł Skibicki, Piotr Trzeciak i Mateusz Nożewski.
Zaczęliśmy bardzo źle i po kilku piłkach było już 6:2 dla Wałbrzycha. Po przerwie technicznej doszliśmy gospodarza na 14:14. Przejęliśmy inicjatywę i prowadziliśmy 21:18. Niestety wałbrzyszanie dochodzą nas na 21:21, gramy punkt za punkt aż do 24:24. Ostatecznie to Koliberki wygrywają tę wojnę nerwów i wygrywamy 26:24. – Szkoda, że pozwoliliśmy na to przeciwnikowi, bo poczuł szansę i uwierzył w swoje siły – mówi A. Karimow. Wałbrzyszanie poczuli wiatr w żagle i w drugim secie dawali z siebie wszystko prowadząc od początku 5:1, następnie 10:3. Przy stanie 15:13 mamy piłkę w górze i nie kończymy sprawiając, że mamy wynik 16:13. Gospodarze przeprowadzili sześć skutecznych bloków. Wtedy trener Jeton zmienia ustawienie i wprowadza na boisko Macieja Januszewskiego i Dawida Witkiewicza. Zmiana poprawia sytuację ale nie udaje się już wygrać tego seta i przegrywamy 25:19. Trzeciego seta zaczynamy równie źle jak drugiego czyli 5:1 dla rywala. Trudno nam było odpalić skuteczną i zdecydowaną grę. Koliberkom ewidentnie coś nie szło, choć wszystkie atuty były po stronie nowosolan. Wyrównaliśmy na 15:15 i prowadziliśmy do 20:19. W tym momencie my stanęliśmy a przeciwnik zdobył sześć punktów. Siatkarze z Dolnego Śląska skutecznie blokowali a my się gubiliśmy. Zmieniło się to w czwartym secie, w którym od początku prowadziliśmy najpierw 7:3 a po chwili 15:10. W tym momencie straciliśmy dwa punkty pod rząd 15:12 i wzięliśmy przerwę. Wracamy do zdecydowanej i równej gry. Drużynie Aqua-Zdrój nie dajemy szans i wygrywamy 25:19. Mając po dwa wygrane sety przystępujemy do tie break-a. Posuwamy się wspaniale do przodu nie mając litości nad gospodarzami 5:2, 8:4, 10;5. Ku rozpaczy nowosolskich kibiców na trybunach Astra znowu ustaje w grze i pozwala się do siebie zbliżyć na 11:9. Wałbrzyszanie chcąc wygrać musieli ryzykować zagrywką. Trudne piłki nie wychodziły. Wkradła się nerwowość, którą wykorzystał bardziej doświadczony nowosolski zespół kończąc seta 15:11.
Zawodnikiem meczu został wybrany Maciej Kleinschmidt, który ze swoim nokautującym uderzeniem wyróżnia się w tym sezonie podczas każdego meczu.
– Nawaliliśmy pierwszego seta, w przeciwnym razie mogłoby być 3:0 dla Wałbrzycha i byłoby po meczu. Niestety jest u nas problem ze skutecznym rozegraniem. Mamy bardzo młody zespół w składzie kadetów i juniorów. Odbudowujemy potęgę wałbrzyskiej siatkówki stawiając na własnych wychowanków. Dzisiaj zdobywamy ważny punkt i w przyszłym tygodniu zagramy z Żaganiem też u siebie – zwraca uwagę Janusz Bułkowski, trener Aqua-Zdrój Wałbrzych.
Dla naszego trenera zdobyte dwa punkty nie są spełnieniem oczekiwań. – Dla mnie to mecz o którym chcę zapomnieć. Nawet zaczynając wspólną grę po dłuższej przerwie byliśmy sprawniejsi na boisku niż dzisiaj. Gdybyśmy zagrali połowę tego co gramy teraz na treningach to ten mecz skończyłby się szybkim 3:0 dla nas. Prawdopodobnie na słabej grze mogły zaważyć parametry hali i brak czucia piłki. Robiliśmy masę błędów własnych – komentuje P. Jeton. Według trenera większość spotkania byliśmy rywalami sami dla siebie. Każdy z zawodników wiedział, że to nie jest właściwa gra i w tym szaleństwie usiłował się odnaleźć. – To ważne, żeby wygrywać też takie mecze w których nic nie wychodzi tak jak trzeba. Takie sytuacje też pokazują siłę drużyny. Mam jednak nadzieję, ze nie będą się powtarzać – podkreśla trener Jeton.
Ze względu na awans Chrobrego Głogów do pierwszej ligi a tym samym brak sąsiada w naszej grupie kolejny weekend pauzujemy. Za dwa tygodnie w ostatni weekend października zmierzymy się na własnym boisku z siatkarzami z Sycowa.