Najpierw dreszczowiec, na końcu eksplozja radości
Spotkanie Astry Nowa Sól z BTS Bolesławiec było prawdziwym dreszczowcem. Ostatecznie o wyniku rozstrzygnął tie break, szczęśliwy dla gospodarzy. Koliberki wygrały 3:2 przy potężnym aplauzie swoich kibiców
Przez dwa tygodnie przygotowywali się siatkarze Astry Nowa Sól do meczu z BTS Bolesławiec. Spotkanie ważne dla obu stron. Dla nas to była walka o ostateczne miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym . Wygrana z Bolesławcem dawała piąte miejsce, przegrana spadek na siódmą pozycję. Dla naszego rywala to była gra o być albo nie być w play off.
Wiadomo było, że Bolesławiec będzie walczył do upadłego. Zgodnie z przewidywaniami BTS Bolesławiec mocno przycisnął. Od pierwszych piłek objął prowadzenie w pierwszym secie i nie pozwolił go sobie odebrać do końca wygrywając 25:21. Niewielka grupka kibiców z Bolesławca na czele z prezesem Jackiem Łuczkowskim głośno wyrażała swój zachwyt. Pełna sala fanów siatkarskiej Astry dopingowała swoją drużynę, ale ta nie dawała rady przełamać przeciwnika. Drugi set również ostatecznie należał do gości, choć przez dłuższy czas prowadziła Astra. Od stanu 18:18 do 25:25 drużyny grały punkt za punkt, ale na dwie ostatnie piłki inicjatywę przejęli goście wygrywając 27:25. Wśród kibiców Astry powiało grozą, tym bardziej, że od początku trzeciego seta również prowadził BTS Bolesławiec. Przy wyniku 10:11 inicjatywę przejęli jednak nowosolanie i w końcu przełamali przeciwnika. Od tego momentu Koliberki już tylko zwiększały swoją przewagę. Z każdą kolejną wygraną piłką na trybunach wzmagała się wrzawa i okrzyki radości. Drużyna dała nadzieję, na szczęśliwe zakończenie. Trzeci set Koliberki wygrały 25:21. W czwartym od razu Astra objęła prowadzenie. Siódmym zawodnikiem byli kibice, którzy starali się z całych sił zagrzewać swoją drużynę do walki. Ani na chwilę nie przestawał walić w bęben Tomasz Bodak z klubu kibica. Krzyczeli i klaskali wszyscy na dolnych i górnych trybunach. Sześciopunktową przewagę Astra dowiozła do końca seta wygrywając 25:19. Przy wyniku w setach 2:2 o zwycięstwie musiał rozstrzygnąć tie break. Drużyny zaczęły równo, szły punkt za punkt potęgując atmosferę grozy na hali. W momencie, gdy na tablicy pojawił się wynik 5:4 dla Koliberków te zdecydowanie przejęły inicjatywę i utrzymywały ją do końca. Kibice stali i krzyczeli, każdy chciał, żeby ten dreszczowiec skończył się szczęśliwie na naszych siatkarzy. Podczas, gdy publiczność nie czuła już dłoni od klaskania, siatkarze Astry sprawiali wielką radość zdobywając kolejne punkty. Wygrana w tie breaku 15:11 dla naszej drużyny skończyła się eksplozją radości na trybunach.
– Przyjechaliśmy do Nowej Soli po jeden punkt, po dwóch pierwszych setach mieliśmy go zdobytego to nam dało pewne utrzymanie w lidze. W chwili gdy siatkarze go zdobyli wdarło się w ich szeregi lekkie rozluźnienie – mówi Marcin Sobczyszyn, trener BTS Bolesławiec. Dodaje, że bierze tę porażkę na siebie, bo w trzecim secie wpuścił zmienników, co lekko zmieniło rytm drużyny.
Ze zwycięstwa cieszyli się siatkarze Astry. Dawid Witkiewicz na gorąco po meczu powiedział, że jest bardzo szczęśliwy z wygranej. – Te pierwsze dwa sety nie szły po naszej myśli, gra się nie kleiła. Nie byliśmy dobrze skoncentrowani, ale udało się to odwrócić i przejąć inicjatywę. Pomógł nam doping naszej wspaniałej publiczności. Dziękujemy – podkreślił D. Witkiewicz.
Kapitana naszych Koliberków Sławomira Janusza wybrano najlepszym zawodnikiem spotkania. Został uhonorowany tradycyjnym pucharem. – Myślę, że byli dziś lepsi siatkarze. Jednak bardzo się cieszę z wyróżnienia, to zawsze jest miłe i mobilizuje do wytężonej pracy – oznajmił skromnie S. Janusz. Nie ukrywał, że wygrana z Bolesławcem jest niezwykle satysfakcjonująca, ale już za kilka dni wielki mecz w play off z odwiecznym przeciwnikiem WKS Sobieskim Żagań. – Podczas tych spotkań zawsze są duże emocje. Przed nami tydzień przygotowań. Musimy dać z siebie wszystko na treningach i podczas meczu – zapowiada S. Janusz.
Trener Przemysław Jeton przyznaje, że od początku spotkanie z Bolesławcem było pełne emocji, bo nowosolscy siatkarze wiedzieli, że muszą wygrać. Tymczasem dwa pierwsze sety były słabsze. – Nie podłamaliśmy się tylko walczyliśmy do końca. Zdobyliśmy dwa punkty i osiągnęliśmy cel jakim była wygrana. Musimy przeanalizować błędy, żeby nie powtórzyły się podczas spotkania z Żaganiem – oznajmia P. Jeton. Dodaje, że podczas sobotniego spotkania wszyscy siatkarze zostawili na parkiecie dużo serca i potu. – Bezapelacyjnie wygrała jednak nowosolska publiczność. Bez niej nie dalibyśmy rady się podnieść. Dziękujemy za fantastyczny doping – chwali kibiców P. Jeton.
Pierwszy raz na meczu Koliberków była Bogumiła Ulanowska, szefowa firmy Omni Modo. – Nie wiedziałam, że to są takie emocje. Wrażenie niesamowite, napięcie do samego końca. Na kolejnym meczu też będę – zapowiada B. Ulanowska.
– Jestem zachwycony fajną grą i atmosferą. Ilość kibiców, radość z dopingowania swojej drużyny udziela się wszystkim na sali – zauważa starosta Waldemar Wrześniak.