Było trudniej, niż myśleliśmy
Zapowiadał się łatwy i przyjemny mecz, a skończyło się mrożącym krew w żyłach pojedynkiem. Po zaciętej walce Astra Nowa Sól pokonała w tie-breaku MUKS Milicz 3:2
W minioną sobotę Koliberki zmierzyły się u siebie z zawodnikami z Milicza. Starcia we własnej hali jak zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem kibiców. Nowosolanie od pierwszej piłki zagrzewali swoich siatkarzy do walki. Na boisku mieliśmy okazję zobaczyć Macieja Januszewskiego, Przemysława Kępskiego, Pawła Skibickiego, Dawida Witkiewicza, Michała Marszałka, Fryderyka Polusa i Bartosza Odwarznego.
Pierwszy set tak szybko się zaczął, jak skończył. Astra wygrała 25:10. Zarówno nasi zawodnicy, jak i kibice byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. – Wyglądało na to, że zawodnicy z Milicza jeszcze się nie wypakowali z busa. To się jednak zmieniło w kolejnych setach, w których jak już dotarli na boisko, to pokazali moc – komentuje Przemysław Jeton, trener Astry.
Do drugiego seta nowosolanie podeszli nieco za bardzo rozluźnieni, z kolei miliczanie zmobilizowani i żądni odegrania za porażkę. Początkowo Koliberki prowadziły 8:5, żeby nagle przegrywać 8:12. Gra stanęła, nasi zawodnicy gubili się mając do czynienia z bardzo mocną zagrywką Milicza. Robimy błąd za błędem, w sumie aż dziewięć. Przeciwnik wykorzystuje nasz brak skoordynowania i udowadnia, że potrafi grać bez kompleksów i pokonać lidera tabeli. Przegrywamy drugiego seta 18:25.
W trzecim sytuacja się powtarza. Prowadzimy 6:4 i po kilku minutach przegrywamy 6:10. Astra wprowadza podwójną zmianę: za Januszewskiego wchodzi atakujący Trzeciak, a za Witkiewicza na boisku pojawia się Sławnikowski. Koliberki zbliżały się do przeciwnika, ale ten za chwilę odskakiwał. Przy stanie 18:19 dla gości zawodnicy z Milicza przycisnęli zagrywkę, a my się nie podnieśliśmy na tyle, żeby ich przeskoczyć. I przegraliśmy 22:25.
W czwartej partii wielkie odbudowanie potęgi Koliberków. Siatkarze pokazują swoje umiejętności w bardzo silnej i precyzyjnej zagrywce, są skuteczni w bloku. Wejście na boisko Alana Goltza dodaje Astrze wiatru w żagle. Alan na zagrywce zdobywa seriami kolejne punkty dla swojej drużyny. Skuteczny w ataku jest Przemysław Kępski. Efekty daje też szczelny blok. Wygrywamy z Miliczem 25:14.
To jednak nie znaczy, że czekający nas tie-break będzie formalnością. Obie drużyny walczyły o zwycięstwo i żadna nie składała broni. Pierwsze piłki piątego seta są dla nas. Zamieniamy strony boiska przy stanie 8:6. Potem zdobywamy kolejne punkty: jest 10:7 i 14:11. Przeciwnik wziął czas i złapał oddech. Zbliża się do Astry na jeden punkt: 14:13. Kibice nie są w stanie utrzymać nerwów na wodzy. Wielu ogląda ostatnie chwile meczu na stojąco, na szczęście wygrywamy 15:13. Zawodnicy z radości skaczą na boisku. Nikt nie przewidział, że zwycięstwo z Miliczem będzie tak trudne. Najlepszym siatkarzem spotkania został Alan Goltz. W tym spotkaniu udowodnił, że ma stalowe nerwy i precyzję w rękach.
– W Miliczu grają bardzo dobrzy zawodnicy. Wielu z nich z niejednego siatkarskiego pieca chleb jadło. Wiadomo było, że nie poddadzą się po sromotnie przegranym pierwszym secie. Dali się nam wyszumieć, poczuć pewnie, może nawet za pewnie, żeby po chwili pokazać, na co ich stać – stwierdza Aleksander Karimow, drugi trener Astry.
Trener Przemysław Jeton przyznaje, że było to spotkanie pełne niespodzianek. – Dawno nie braliśmy udziału w takim meczu, z takimi różnicami w setach. Miliczanie zaskakiwali, ryzykowali grą, byli nieobliczalni. To sprawiło, że u nas wkradły się błędy. Nawet nie pomyśleliśmy, że wygrana z Miliczem w tie-breaku będzie tak cieszyć. Trzeba przyznać, że zawodnicy z Milicza są skuteczni i ograni. Utrudniali nam ustabilizowanie gry – zauważa P. Jeton.
Trener Jeton zaznacza, że nie rozmawia z zawodnikami świeżo po meczu. – Wtedy można powiedzieć jedno zdanie za dużo. Lepiej dać sobie czas na uspokojenie emocji, dlatego rozmawiamy w poniedziałek. Jak zawsze dokładnie przeanalizujemy każdy element spotkania – podkreśla P. Jeton.
W najbliższą sobotę Astra zagra na wyjeździe z Oławą. W tej chwili jesteśmy liderem w tabeli, mamy 17 punktów. I trzy przewagi nad Sobieskim.