Pierwsza porażka Astry
W hicie 5 kolejki spotkań II ligi, MKST Astra Nowa Sól, po zaciętym boju, uległa na własnym parkiecie drużynie Aniołów Toruń 2:3. Była to pierwsza porażka nowosolan w sezonie 2021/2022.
Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego było wiadomo, że mecz pomiędzy Astrą, a Aniołami dostarczy wielu emocji. Oba zespoły dotychczas nie odnotowały żadnej porażki i mają aspirację do walki o awans do ligi wyżej. Drużyna z Torunia od samego początku starała się narzucić swój styl gry, a nowosolanie dzielnie stawiali im opór. Tego dnia świetnie w ataku i zagrywce prezentował się kapitan przyjezdnych Łukasz Szarek, który punktował słabsze elementy koliberków.
MKST Astra Nowa Sól rozpoczęła w składzie: Kowalczyk, Ruciński, Nożewski, Skibicki, Brzeziński, Czyrniański, Foltynowicz (l).
Bardzo wyrównana pierwsza partia, przyniosła licznie zebranej nowosolskiej publiczności wiele zwrotów akcji. Gospodarze zaczęli od minimalnego prowadzenia, przyjezdni szybko kontrowali i niwelowali przewagę. W połowie pierwszej odsłony Anioły uzyskały trzy punktową zaliczkę i wydawało się, że bezpiecznie zwycięsko zakończą set otwarcia. Astra walczyła i nie poddawała się do ostatniej chwili. Trener Śron ponownie dał się wykazać praktycznie całej czternastce zawodników, wprowadzając liczne zmiany i licząc na odmianę obrazu gry. Szybko na parkiecie mogliśmy oglądać wejście z ławki rezerwowych Tomasza Pizuńskiego, Dawida Witkiewicza, Łukasza Jurkojća, czy Mateusza Janusa. Roszady nie pomogły, Mimo wali o każdą piłkę górą w pierwszej partii przyjezdni 25:22.
Astra, dzięki głośnemu dopingowi swoich kibiców szybko stanęła na nogi po przegranej pierwszej odsłonie. Przy zagrywce najpierw Pawła Skibickiego, a później Mateusza Rucińskiego, który okazał się prawdziwym katem torunian, koliberki uzyskały przewagę, dzięki której spokojnie mogli prowadzić grę. Podopieczni trenera Śrona prowadzili nawet 19:11, jednak w końcówce Anioły zebrały się na zryw i serwując trudne zagrywki niwelowały stratę. Nowosolska publiczność nie odpuszczała i motywowała swoich siatkarzy coraz mocniejszymi okrzykami. Ostatecznie górą w drugiej partii byli gospodarze, którzy wygrali 25:19.
Po zaciętej końcówce drugiego seta, oglądaliśmy w kolejnej partii wyrównaną walkę. Żadna ze stron nie odpuszczała, a na tablicy wyników przez dłużysz czas widniał wynik remisowy. W końcówce trzeciego seta to jednak gospodarze zachowali większą skuteczność, a w szeregach Astry wdarły się drobne błędy, które skrzętnie wykorzystała doświadczona ekipa torunian. Od stany 22:21 dla przyjezdnych, koliberki nie mogły skończyć ataku, borykając się przy tym z przyjęciem agresywnej zagrywki przeciwnika. Finalnie kolejna partia padła łupem Aniołów 25:22, a w całym meczu brakowało gościom jednej partii do zwycięstwa.
Nowosolanie zdążyli przyzwyczaić swoją publikę, że w tym sezonie walczą do końca i nie było mowy o spuszczaniu głów. Grając z nożem na gardle koliberki za wszelką cenę chciały doprowadzić do tie-breaka. Przebieg czwartek części był bardzo podobny do drugiej. Astra od samego początku mocno nacisnęła rywala, uzyskując kilkupunktową przewagę. W ataku koliberków wróciła skuteczność, co szybko przełożyło się na wynik tej partii. Łukasz Jurjoć, rozgrywający gospodarzy, większość piłek desygnował do Patryka Czyrniańskiego, który wiódł prym w tym elemencie. Dobrą zmianę ponownie dał Dawid Witkiewicz, który obijał blok rywali. Kibice zgromadzeni na hali przy ul. Botanicznej wiedzieli, że tego seta muszą wygrać siatkarze Astry i szykowali się do ostatecznej odsłony. Koliberki pewnie wygrały 25:18 i o zwycięstwie w tym bardzo ciekawym pojedynku zadecydował miała piąta partia.
Krótki, decydujący set zaczął się od wyrównanej gry. Dopiero przy zmianie stron przyjezdni uzyskali trzypunktowe prowadzenie. Przy stanie 9:6 dla gości, Astra wróciła do pewności siebie i doprowadziła do remisu 9:9. W drugiej części tej partii gra zaczęła falować. Anioły znów odskoczyły 13:10, po czym koliberki wyrównały 13:13. Dwie ostatnie akcje należały jednak już tylko do torunian, którzy mogli się cieszyć z dwóch punktów za zwycięstwo 3:2. Koliberkom, na pocieszenie, pozostało jedno oczko dopisane do ligowej tabeli.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano rozgrywającego Aniołów Toruń Rafała Maluchnika.
W pomeczowym wywiadzie Łukasz Jurkojć oraz Tomasz Pizuński zaznaczyli, że z przebiegu spotkania cieszą się ze zdobytego jednego punktu, chociaż przed meczem liczyli na coś więcej. Przed Astrą spotkanie u lidera – Orła Międzyrzecz, na które już od wtorku szykować się będą podopieczni trenera Śrona.
Spotkanie LBS Bank Janas Logistics KS Orzeł Międzyrzecz – MKST Astra Nowa Sól odbędzie się 6 listopada o godzinie 18:00. Koliberki będą mogły liczyć na wsparcie swoich kibiców, którzy już teraz deklarują liczne wsparcie w Międzyrzeczu.
MKST Astra Nowa Sól – Anioły Toruń 2:3 (22:25, 25:19, 22:25, 25:18, 13:15)
MKST Astra Nowa Sól:
Ruciński, Kowalczyk, Czyrniański, Brzeziński, Skibicki, Nożewski, Foltynowicz (l) oraz Pizuński, Janus, Jurkojć, Witkiewicz, Olejniczak, Polus, Jakubowski (l).