W drugim meczu wróciła siła Kolibra [Tygodnik Krąg]
Jeden przegrany drugi wygrany – jedziemy dalej
W drugim meczu wróciła siła Kolibra
Wystartowały długo wyczekiwane play off Astra Nowa Sól kontra Sobieski Żagań. Pierwsze starcie należało do rywala, w drugim nowosolanie odwrócili wynik. Wracamy na własny parkiet z wynikiem 1:1. Gramy do trzech wygranych.
Mnóstwo przygotowań, nastawiania ciała i głowy na te najważniejsze mecze każdego sezonu, czyli play off. W tym roku ponownie przyszło nam się zmierzyć z Sobieskim Żagań. Przez ostatnie lata eliminowaliśmy sąsiada zza między i to my szliśmy walczyć dalej. W tym roku o oczko wyżej w tabeli Sobieski zapowiadał, że nie pozwoli odebrać sobie awansu. Przypomnijmy w play off awansuje ta drużyna, która wygra trzy z pięciu spotkań. W pierwszym meczu, w sobotę, w pierwszej szóstce wyszli na boisko: Piotr Trzeciak, Marcin Brzeziński, Paweł Skibicki, Alan Goltz, Mateusz Nożewski, Artur Sławnikowski i Bartosz Odwarzny.
Pierwszego seta Astra zaczęła pewnie i od razu objęła prowadzenie 7:4. Sobieski nas jednak dogonił i przejął inicjatywę. Resztę seta siatkarze z Żagania prowadzili już nieustająco o jeden dwa punkty i tak dojechali do końca wygrywając 25:21. Drugiego seta nowosolanie zaczęli z większą energią. Początkowo wprawdzie prowadził Żagań 8:11 ale Astra przyspieszyła i przejęła inicjatywę na 15:13. Duża w tym zasługa Pawła Skibickiego, który zaatakował dobrą zagrywką. Choć Sobieski wyrównał na 18:18 to do końca Astra nie pozwoliła odebrać sobie zwycięstwa wygrywając 28:26. W trzecim secie Astra odpuściła i oddała pole rywalowi. Nowosolanom gra się nie kleiła i nie podnieśli się już do końca seta przegrywając 16:25. W czwartym secie jeszcze wszystko mogło się wydarzyć niestety nie wyglądał on lepiej niż trzeci. Siatkarze Astry zatrzymali się w głowach i trudno im było wykrzesać w sobie siłę mentalną do pokonania rywala. Czwartego seta Koliberki zakończyły przegraną 18:25. Tym samym cały mecz podsumowali wynikiem 1:3.
– Wygraliśmy jednego seta, ale trzeba przyznać, że gra była na styku. W końcówce przycisnęliśmy, co dało zwycięstwo. Szkoda pierwszego seta, bo też szedł równo i był do wygrania, niestety nie skończyliśmy kontry. W sobotę zdecydowanie zbyt wielu kontr nie kończyliśmy. Zagraliśmy zbyt miękko, mało agresywnie w polu zagrywki. Zbyt łatwo oddaliśmy sety. Trzeci został położony a w czwartym doszliśmy rywala na 15:15 i znowu stanęliśmy w polu zagrywki. Nie graliśmy swojej mocnej siatkówki, na tym poziomie to niedopuszczalne – komentował sobotnie spotkanie trener Wiktor Zasowski.
Dodał, że wielokrotnie grał w życiu mecze w defensywie, ale trzeba też umieć i radzić sobie w defensywie. Zdaniem trenera największy problem nasi siatkarze mają w głowie, bo fizycznie czują się doskonale i są bardzo mocni.
– Wiem jak to może być, gdy przy stresie przyjęcie ucieka. Wtedy jest nieprecyzyjnie rozegranie. Z drugiej strony zawodnicy Astry to bardzo doświadczeni zawodnicy, którzy wielokrotnie grali takie spotkania. Wierzę w chłopaków, bo wiem ile potrafią – podkreśla trener Zasowski.
W niedzielę o tej samej porze, na żagańskim parkiecie wystartowało drugie starcie w ramach play off. Nowosolscy kibice z duszą na ramieniu usiedli przed ekranami komputerów, telewizorów, komórek. Wciąż mając żywo w pamięci ubiegłoroczne, pełne emocji spotkanie, podczas, którego w kibicowaniu wspierali nas kibice Chrobrego Głogów. Tym razem nowosolanie chcieli pokazać, że choć pandemia uniemożliwia wsparcie na żywo to jest ono cały czas obecne.
Po zawodnikach Astry widać było, że wychodzą na boisko zmotywowani. Pierwszy set należał do nowosolan 25:21. W mediach społecznościowych reakcje kibiców były entuzjastyczne. W drugim starciu zawodnicy z Nowej Soli znowu stanęli. Gra się nie kleiła tak jak trzeba, Sobieski dominował doprowadzając do wyniku 18:25. W zawodników z Żagania wstąpiła pewność siebie. W kibiców z Nowej Soli wkradło się zwątpienie, czy siatkarze się podniosą. Koliberki nie spuściły głowy, rozpoczęła się wielka walka o zwycięstwo. Nasi siatkarze pokazali, moc, siłę i umiejętności doprowadzając do wyniku 27:25. Trzeci set rozstrzygnął mecz na naszą korzyść. Nowa Sól była nie do zatrzymania, siatkarze udowodnili siłę fizyczną i mentalną wygrywając 25:19. Nowosolska radość z wygranego meczu odbijała się od ścian żagańskiej hali. Astra zakończyła play off na wyjeździe z wynikiem 1:1. Najlepszym zawodnikiem niedzielnego spotkania został nasz atakujący Piotr Trzeciak.
– Jesteśmy w zdecydowanie lepszych nastrojach niż w sobotę. Po sobocie szukałem w sobie wiary w naszą wygraną w niedzielę. W sobotę mieliśmy bolączki a główna z nich to brak lidera na boisku. w niedzielę Piotrek Trzeciak wrócił do swojej doskonałej dyspozycji. Drugi mecz zagraliśmy poprawnie, co pozwoliło już wypunktować zespół z Żagania. Wykorzystaliśmy swoją szansę i pokazaliśmy konsekwentną grę, skutecznie ryzykowaliśmy na zagrywce. Robiliśmy wszystko, żeby wrócić ze zwycięstwem do Nowej Soli. To pierwsza porażka Żagania na własnym boisku w tym sezonie. Teraz gramy w Nowej Soli a nam u siebie gra się dobrze – zapowiada Przemysław Jeton, prezes Astry.
Trener Zasowski zaznacza, że w drugim secie niedzielnego spotkania mogło się wkraść zdenerwowanie.
– W kolejnych setach wszystko nam już wychodziło. Rywal popełniał więcej błędów. Pokazaliśmy też naszą wielką dyspozycję fizyczną. Jesteśmy zespołem z pewnością silnym i długie mecze nie są w stanie nas zmęczyć – mówi trener Zasowski.
Mateusz Ruciński przyznaje, że po meczu siły ma, ale gardło zdarte.
– Obudziliśmy się i z wielką wiarą podeszliśmy do spotkania. Pozytywnie nakręciliśmy się na boisku. Nie zrażały nas żadne chwilowe punktowe przewagi rywala. Wiedzieliśmy, że każdego seta niezależnie od wyniku na początku możemy przechylić na swoją korzyść i tak się działo – stwierdza rozgrywający Mateusz Ruciński.
To jednak nie koniec wielkiej gry kolibrów. W najbliższą sobotę trzeci mecz z Żaganiem na hali przy ul. Botanicznej. W niedzielę kolejne starcie tez w Nowej Soli. Przypomnijmy – gramy do trzech wygranych.
Monika Owczarek