Kolejne zwycięstwo Astry [Tygodnik Krąg].
– Ostrożnie podchodziliśmy do spotkania z Miliczem. Wiedzieliśmy, że zarówno Chrobry jak i Sobieski mieli z nimi na wyjeździe kłopoty. Pojechaliśmy skoncentrowani pokazać dobrą siatkówkę. Po pierwszym secie byłem już spokojny – komentuje Wiktor Zasowski, trener Astry Nowa Sól.
Astra zmierzyła się z Miliczem w minioną sobotę na wyjeździe. Zarówno trener jak i zawodnicy z respektem podchodzili do przeciwnika, który wielokrotnie już pokazał, że na swojej sali potrafi być bardzo groźny. Dodatkowo Astra grała bez Mateusza Nożewskiego i Fryderyka Polusa.
W barwach Nowej Soli na salę wyszli: Piotr Trzeciak, Paweł Skibicki, Marcin Brzeziński, Alan Goltz, Krzysztof Kuwaczka, Artur Sławnikowski, Bartosz Odwarzny, na zmiany wchodzili Dawid Witkiewicz, Mateusz Ruciński i Mateusz Michalak.
Pierwszy set zapisze się w historii nowosolskiej siatkówki. Zanim kibice wygodnie usiedli przed ekranami telewizorów i komputerów było już po wszystkim. Astra uruchomiła prawdziwego Kolibra demolkę pokonując gospodarza 25:8.
– Zaczęliśmy dobrze i bardzo szybko. znajomi opowiadają, że odwrócili na moment głowę i już było po secie. To była raczej wpadka drużyny Milicza, bo powszechnie wiadomo, że u siebie prezentują dobra formę – komentuje Przemysław Jeton. prezes Astry Nowa Sól.
Drugi set nie był już taki prosty. Gospodarze się odbudowali i ruszyli do ataku. Nie był to jednak zmasowany i konsekwentny atak dlatego Koliberki poradziły sobie z utemperowaniem rywala wygrywając 25:19. Drugi set był jednak z pewnością zapowiedzą lepszej gry miliczan.
– Pierwsze dwa sety praktycznie bez historii, z czego pierwszy to nasza dominacja i pokaz siły. Trzeci set zaczął się już równo z lekka przewagą Milicza. Niestety przytrafiły nam się dwa przestoje i przeciwnik umiejętnie to wykorzystał – zauważa Bartosz Odwarzny, libero drużyny.
Trzeciego seta Koliberki pozwoliły sobie odebrać przegrywając 20:25.
– Trzeci set był trochę klasyczny. W nasze szeregi wkradło się lekkie rozluźnienie. Na szczęście w tym przypadku to było chwilowe – zaznacza P. Jeton
W czwartym secie już od początku do końca drużyna była twarda.
– Czwarty set można powiedzieć, że był „brzydki”. Nagromadzone w gospodarzach emocje wylały się na zewnątrz. Niestety nie miało to nic wspólnego z siatkówką. W przerwach trwała dyskusja z sędziami. W efekcie gospodarze sami wytrącili się z równowagi i płynnej gry przegrywając czwarty pojedynek 25:17 – relacjonuje B. Odwarzny.
Zdaniem Wiktora Zasowskiego drużyna Astry dobrze weszła w mecz. Wystarczyło dostarczyć piłkę gospodarzom a oni już sami popełniali błędy. Trener podkreśla bardzo dobrą zagrywkę Artura Sławnikowskiego. Przyznaje, że Miliczanie zasłużenie wygrali trzeciego seta, bo w Kolibrach coś się zacięło na skrzydle. Gospodarze dobrze grali blokiem i zagrywka na co nie pomagały nawet nasze zmiany.
– Mimo tego wygranego przez gospodarzy seta czułem spokój. Jakoś intuicyjnie wiedziałem, że miliczanie są już spokojni o swoja pozycję w tabeli, że nic im nie zagrozi i niczego już nie zmienią. To też sprawia, że determinacja bywa czasami mniejsza – zauważa W. Zasowski.
Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Bartosz Odwarzny.
Nasz libero tak jak reszta zespołu głową jest już w Żaganiu.
– Jestem już od dawna gotowy na starcie z Sobieskim. Staram się utrzymywać dobrą formę przez cały sezon. z pewnością będzie dużo walki i emocji. Nikt nie może być pewny zwycięstwa i z pewnością żadna z drużyn się nie położy – stwierdza B. Odwarzny.
Przed Koliberkami jeszcze tylko starcie z Ikarem Legnica i wystartują wyczekiwane play off.
– Mamy teraz chwilę czasu na wzmocnienie. Za kilka tygodni wszyscy będziemy potrzebni na boisku i to w najwyższej formie – podkreśla atakujący Dawid Witkiewicz.
Trener Zasowski zdradza, że treningi Astry są coraz mocniejsze. Uczulamy się na niuanse i zaskakujące rozwiązania, nastawiamy się w głowach. Przygotujemy się a później ruszymy „na nich”.
Monika Owczarek