Chcieli zbić lidera
W Legnicy gospodarze rzucili wszystkie ręce na pokład, żeby pokonać Astrę. Nowosolanie byli zdziesiątkowani przez przeziębienia, ale poradzili sobie i wygrali 3:1
Ikar Legnica – Astra Nowa Sól 1:3 (29:27, 16:25, 23:25, 23:25)
Astra: Januszewski, Kleinschmidt, Skibicki, Witkiewicz, Marszałek, Polus, Sławnikowski, Nożewski, Trzeciak
W minioną sobotę Astra w mocno okrojonym składzie zagrała na wyjeździe w Legnicy. Alan Goltz i Arkadiusz Zakrzewski ze względu na stan zdrowia w ogóle nie pojechali. Kapitan Przemysław Kępski był w Legnicy, ale nie grał. Świeżo po chorobie wystąpił Maciej Kleinschmidt. Tak naprawdę tylko trzech z Koliberków było w pełni zdrowia. Tak przetrzebiona Astra miała jeden cel: zrobić wszystko, by wygrać trzy pierwsze sety, bo każdy kolejny będzie coraz trudniejszy.
Początkowo nasi zdominowali Ikara pewnością siebie i precyzyjną grą bez błędów. Astra prowadziła 18:11, żeby nagle stanąć i pozwolić się dogonić, a nawet przegonić do wyniku 23:18 dla Ikara. Starcie z Legnicą pokazało, że nie można odpuścić i założyć, że mecz będzie łatwy. Przeciwnik doskonale wykorzystał nasz moment przestoju i ruszył do ataku. Koliberkom w końcówce zaczęło brakować sił i w boju punkt za punkt Legnica okazała się skuteczniejsza wygrywając z Nową Solą 29:27. – Pierwszy set był rewelacyjny, wręcz idealny, jeśli chodzi o scenariusz do dobrego horroru – komentuje trener Przemysław Jeton. – Wygrywaliśmy siedmioma punktami, żeby w decydującym momencie w końcówce zgubić przewagę i pozwolić się prześcignąć. U nas wkradło się rozluźnienie, a zmasowany atak Ikara był skuteczny. Przegraliśmy seta na własne życzenie.
W drugiej partii podrażnieni przegraną nowosolscy siatkarze ruszyli do walki. Początek starcia był wyrównany, ale już w połowie seta bardzo dobrze zafunkcjonowała zagrywka Koliberków. Nie było mowy o rozluźnieniu, co dało pozytywne efekty i wygraną 25:16.
W trzeciej części gra nie układała się już tak krystalicznie. Do stanu 18:15 prowadziła Astra, żeby w końcówce opaść z sił i pozwolić się dopaść, a nawet przegonić 18:20. Na szczęście w końcówce zwyciężyło doświadczenie i solidna gra nowosolan, co dało wygraną 25:23.
W czwartym secie sytuacja była podobna. Astra grała dobrze i prowadziła 21:18, ale później wynik meczu był zagrożony. Siatkarzom udało się jednak podnieść i zrobić wszystko, żeby Legnica nie odebrała zwycięstwa w czwartej partii. To się udało, Koliberki wygrały 25:23, a w całym meczu 3:1.
– To było wyrównane spotkanie, które mogło skończyć się różnie. Walka drużyn z środka i z dołu tabeli pokazuje, jak bardzo mamy wyrównaną grupę. Każdy daje z siebie wszystko i w każdej chwili może pokonać lidera, zwłaszcza na swoim terenie. Dobrze, że się obroniliśmy i przywieźliśmy trzy punkty umacniając swoją pozycję w tabeli – podkreśla P. Jeton.
Aleksander Karimow, drugi trener Astry, zwraca uwagę, że starcie z drużynami spoza czołówki wydaje się łatwiejsze. Jednak nic bardziej mylnego, bo grając u siebie przeciwnik stawia wszystko na jedna kartę, prezentuje mocną zagrywkę, ryzykuje i walczy do końca. – Dochodzi też dodatkowa motywacja, jaką jest chęć ogrania lidera, co zawsze dodaje skrzydeł – uważa A. Karimow.
Przed nami bardzo ważne spotkanie z Wałbrzychem. W najbliższą sobotę rozegramy je we własnej hali przy ul. Botanicznej. Dodatkowym elementem jest przedświąteczny czas, który sprawia, że czeka nas wyjątkowe widowisko.
– Ostatni mecz w tym roku chcemy dobrze zagrać. To będzie spotkanie na szczycie dwóch mocnych zespołów. Mamy jednak kłopoty zdrowotne i pozostaje wierzyć, że zawodnicy dojdą do siebie i staną do walki. Postaramy się wybrać najmocniejszy skład. Liczymy też na wsparcie kibiców, bardzo was potrzebujemy. Dlatego bardzo proszę przerwać na moment lepienie pierogów i kręcenie maku, żeby spędzić tę chwilę z nami – apeluje P. Jeton.