Koliberki idą jak burza
Astra Nowa Sól nie dała szans Olavii Oława i pokonała drużynę z Dolnego Śląska 3:0. – Mieliśmy kontrolę nad spotkaniem od pierwszej do ostatniej piłki – komentuje trener Przemysław Jeton
Astra Nowa Sól – Olavia Oława 3:0 (25:19, 25:19, 25:19)
Astra: Witkiewicz, Goltz, Januszewski, Jeton, Kępski, Kołodziejczyk, Odwarzny, Skibicki, Sławnikowski, Sobota, Adrian Zakrzewski, Arkadiusz Zakrzewski, Ratajczak, Panasiuk
W minioną sobotę Astra Nowa Sól rozegrała kolejny mecz u siebie. Tym razem Koliberki zmierzyły się w II lidze z dolnośląską drużyną MKS Olavia Oława. Goście przyjechali w składzie: Adrian Sdebel, Paweł Malicki, Stanisław Szymankiewicz, Rafał Jarząbski, Michał Zwierko, Patryk Nowak, Maciej Kęsicki, Piotr Bogusiewicz, Sebastian Kaczmarek, Piotr Przyborowski, Michał Jagiełło, Damian Fijak, Artur Smertyha i Maciej Cierniak.
Skład nowosolan znajdziecie wyżej.
– Czy wygramy czwarty z rzędu mecz u siebie? Czy po raz kolejny obronimy „warownię Nowa Sól” i pozostaniemy niepokonani w tym sezonie na własnym parkiecie? – zastanawiali się przed spotkaniem kibice. Początek sezonu Oława miała bardzo dobry, przez pewien czas była nawet liderem grupy. Wszystko zależało od formy dnia naszych Koliberków. Jeżeli jednak ktokolwiek miał obawy, nasi siatkarze rozwiali je w pierwszym secie.
Po początkowej grze punkt za punkt od stanu 11:10 już tylko zwiększali swoją przewagę. Nowosolanie wygrali pierwsze starcie 25:19.
Drugiego seta Astra zaczęła mocno i zdecydowanie. Przy dużym wsparciu z trybun Koliberki były nie do zatrzymania. Przeciwnik utknął na trzecim punkcie, podczas gdy Astra zdobywała kolejne – 3:8, 3:11. Nowosolscy siatkarze nie pozwolili odebrać sobie znaczącej przewagi ani nawet zbliżyć się do siebie na tyle, żeby poczuć zagrożenie. Drugą partię Astra wygrała również 25:19.
Według podobnego scenariusza rozegrany został trzeci set. Koliberki prowadziły od początku do końca ponownie wygrywając 25:19.
Kibice jak zawsze mocno wspierali swoją drużynę. Zawodnicy mogli liczyć na entuzjastyczny doping. Maskotka klubowa dała z siebie wszystko. Na trybunach w jedną i drugą stronę szła meksykańska fala. Zawodnicy młodej Astry uwijali się, żeby zapewnić starszym kolegom komfort gry. Klub kibica walił, ile sił w dwa bębny.
Wygrany trzeci set i cały mecz 3:0 wprawił kibiców w euforię. Siatkarze zostali nagrodzeni oklaskami na stojąco.
Najlepszym zawodnikiem meczu (MVP) został wybrany Paweł Skibicki. Statuetkę koliberka wręczył wierny kibic Astry Marcin Walasek, przedstawiciel grupy Malpol, jednego ze sponsorów drużyny.
– Dzisiaj byliśmy na boisku zespołem lepszym. Nawet przez chwilę nie miałem myśli, że moglibyśmy ten mecz przegrać. Przez cały czas kontrolowaliśmy grę. W pełni zasłużenie wygraliśmy cały mecz. Bardzo się cieszę z MVP, to zawsze motywuje do dalszej ciężkiej pracy i zobowiązuje – stwierdza P. Skibicki. Podkreśla jednocześnie, że statuetka superzawodnika należy się po tym spotkaniu każdemu z nowosolskich siatkarzy. – Dzisiaj każdy z nas zagrał dobry mecz i zapracował na MVP – zwraca uwagę P. Skibicki.
Odmienne zdanie na temat gry swojego zespołu miał trener Olavii Oława Arkadiusz Stadnik. – Mieliśmy cel, żeby zagrać jak najlepszy mecz i zdobyć punkty. Tymczasem nie wygraliśmy nawet jednego seta. Niestety, takie spotkania też się zdarzają. Przeciwnik był dzisiaj lepszy. Nowosolanie grali konsekwentnie, a my popełnialiśmy błędy. Mamy sporo do poprawy zwłaszcza w przyjęciu i dograniu piłki. Wychodziła nam gra na siatce, ale to było za mało, żeby wygrać – mówi A. Stadnik. Dodaje, że kolejny mecz Oława gra również na wyjeździe, tyle że z Sobieskim Żagań.
Tymczasem nowosolanie przygotowują się do meczu wyjazdowego w Bolesławcu. – Szkoda, że nie możemy spełnić prośby naszych kibiców i grać wszystkich meczów u siebie. Gdyby tak było, to jeszcze w tym sezonie osiągnęlibyśmy I ligę – żartuje trener Astry P. Jeton. Zaznacza, że do meczu z Oławą zawodnicy podeszli z respektem, bo to bardzo dobry zespół. – Od początku byliśmy skupieni i pewni swojej gry. Przeciwnik przez całość spotkania nie zbliżył się do nas na tyle blisko, żebyśmy musieli nerwowo reagować i zmieniać styl gry. Nie pozwoliliśmy Olavii rozwinąć skrzydeł – zauważa P. Jeton. Trener Koliberków liczy na wsparcie swoich kibiców również w Bolesławcu. – Jesteście naszym talizmanem – przyznaje P. Jeton.