Derbowe emocje w Żaganiu i zdobyty punkt.

Derbowe emocje w Żaganiu i zdobyty punkt

W minioną sobotę Astra Nowa Sól zmierzyła się na wyjeździe z Sobieskim Żagań. Drużyny jak zawsze do spotkań na szczycie przygotowują się nie tylko sportowo ale i mentalnie. Liczą się przede wszystkim siatkarskie umiejętności ale wielkie znaczenie ma też spokojna głowa i pewność siebie. Zawodnicy mogą liczyć tylko na siebie. Ze względu na obostrzenia spowodowane pandemią, wciąż nie mają wsparcia kibiców. Tymczasem wiadomo, że nowosolscy kibice wielokrotnie już udowodnili, że swoim dopingiem potrafią zmobilizować drużynę i ponieść po zwycięstwo. W Żaganiu w pierwszym składzie, w barwach Nowej Soli na boisko wyszli: Dawid Witkiewicz, Mateusz Nożewski, Marcin Brzeziński, Alan Goltz, Paweł Skibicki, Artur Sławnikowski oraz libero Bartosz Odwarzny. – Od początku wiedzieliśmy, że mecz z Żaganiem będzie mocnym lokalnym pojedynkiem. Mieliśmy z tyłu głowy, że może się skończyć w pięciu setach – przyznaje Wiktor Zasowski, trener Astry.
Do pierwszego seta nasze Koliberki przystąpiły z wielkim impetem. Zagrało wszystko: zagrywka, przyjęcie i doskonały blok. Nasi zawodnicy odrzucali Sobieskiego od siatki. Starcie wygraliśmy 25:22. – Dobrze ułożyliśmy sobie grę na siatce. Odbieraliśmy piłki przeciwnika, ostro zagrywaliśmy. To dało pożądany efekt – zauważa W. Zasowski. W drugim secie do połowy drużyny grały równo. Żagań jednak zmienił zagrywkę na bardziej agresywną, którą odrzucał nowosolan od siatki czym ostatecznie pokonał Astrę 17:25. – Muszę przyznać, że wygrali zdecydowanie i zasłużenie. To jednak o niczym nie świadczyło. Przed nami były kolejne sety – zaznacza W. Zasowski.
Trzeci set przez cały czas był na styku, raz prowadził Żagań, żeby za chwilę prowadzenie obejmowała Nowa Sól. Niestety trzeci set wywalczył sobie Żagań pokonując Astrę 22:25. – Szkoda końcówki, bo mogliśmy wyrównać ale doszło do nieporozumienia rozgrywającego z środkowym i wkradł się błąd. W tym mocnym starciu zdecydowały detale. Broniliśmy piłki i walczyliśmy. Zabrakło jednej obrony, jednej kontry i odrobiny szczęścia – mówi trener Zasowski.
Do czwartego seta zawodnicy przystąpili wyjątkowo zmotywowani. To była walka o punkty i tie breaka. – Od początku Żagań miał lekką przewagę. Rotowaliśmy zespołem. Dobrą zmianę dał Przemek Kępski i Mateusz Ruciński ze swoją agresywną zagrywką. Zdecydowanie i pewnie wygraliśmy 25:23 – relacjonuje W. Zasowski.
Wydawało się, że Koliberki pójdą za ciosem i piąty set będzie nasz. Za Przemka Kępskiego wszedł Alan Goltz. Astra pomimo prowadzenia Sobieskiego wyrównała na 9:9. Błędy Żagania dawały szansę zwycięstwa. Żagań wywalczył przewagę mocną zagrywką. Udało im się zdobyć dwa punkty przewagi. Astra nie skończyła jednej piłki, straciła kolejny punkt. Ostatecznie tie break skończył się przegraną Koliberków 12:15. – Mogliśmy tie breaka rozstrzygnąć na swoją korzyść ale zabrakło szczęścia w detalach – stwierdza trener.
Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla Żagania. Nowosolanie zdobyli jeden punkt.

Zdaniem naszego rozgrywającego Mateusza Rucińskiego starcie z Sobieskim było do wygrania. – Zabrakło nam może jednej wygranej piłki więcej. Tu końcówki zdecydowały a tym razem lepsze mieli zawodnicy z Żagania. Musimy pokazać na co nas stać w play off – zapowiada M. Ruciński.

W najbliższą sobotę Astra zmierzy się na swoim boisku z kolejnym trudnym przeciwnikiem Bielawianką Bielawa.

Monika Owczarek